Nałogiem i pomyłką jest postrzeganie świata jako zlepka materii.

czwartek, 4 lipca 2013

Egzystencjalny paw.



Lubię obserwować. Niestety  zbyt często pozycja bezstronnego obserwatora ulega zachwianiu. I choć neutralność powinna być stanem naturalnym, to czy się tego chce czy nie emocje potrafią wziąć górę, czego żywym przykładem są moje grafomańskie popisy na blogu. 

Tłumaczę sobie jak dziecku, że szkoda czasu i energii. Szczególnie na słowne potyczki w internecie. Zastanawia mnie wtedy ile w tym jest ze mnie, a ile z pasożyta dokarmiającego ego. A że mam lepsze zdjęcia, często więc przymiera głodem. I słusznie. O ile palce i język można poskromić, o tyle oczu zamknąć się nie da. Nie lubię bawić się w trzy małpki, więc obserwuje i wyciągam wnioski. Stąd paw. 

Bo jak inaczej, gdy co dzień widzi się nędzę, na której pasożytują Ci, którym do nędzy daleko? Tacy, którzy dzięki nędzarzom funkcjonują i nabijają kieszenie. Którzy wykształceni za komuny, za pieniądze podatników, na intratnych posadach  mają w dupie przeciętnego Kowalskiego, którego zatrudnią albo na śmieciową umowę, albo na czarno. Którzy prowadząc własny biznes, niedługo waciki wepchną w koszty, by nie płacić fiskusowi. Piętnujący złodziejstwo władzy, sami okradający pracowników z godziwej zapłaty i szacunku. Ot, krótkowzroczność hipokrytów. Dulszczyzna uczuciowych troglodytów przekonanych o własnej wielkości.  Dla których patologią jest samotny rodzić ze świadczeniami z MOPS- u, lub zniedołężniała staruszka z głodową emeryturą żebrząca pod centrum handlowym. Zdarzało mi się mijać takie babcie w szalinówkach - czyjeś matki, babki. Ludzi, którzy podnosili  z powojennych ruin ten kraj. Co z tego, że w innym systemie. Intencje się liczą. Tymczasem wykształciwszy z własnej wieloletniej pracy i podatków obecne "elyty" sami popadli w zapomnienie. Zepchnięci na margines jak śmieć. Kiedyś starość oznaczała szacunek społeczny i respekt dla wieku jak i doświadczeń.  Dziś w dobie botoksu i wiecznie młodych yuppie, starość jest groteskowa, wyśmiewana i starannie unikana. Ze strachu przed śmiercią jak i degradacją fizyczną. Tak, jak by jad kiełbasiany, sylikon, infantylizm oraz ignorancja miały zapewnić nieśmiertelność. Na nieszczęście, lub szczęście rozumu kupić nie można. Podejrzewam, że tacy co by kupili i tak nie potrafili by zrobić z niego użytku. "Zero się zeruje z  zerem". Cóż przykład idzie  z góry.
Zabawne, jak wielu  z tych mających pieniądze frustruje radość życia u tych z niedostatkiem mamony. Czasem wręcz graniczy z nienawiścią podszytą zupełnym brakiem zrozumienia źródła tej emocji. Ot ludzkie wydmuszki, dla których mieć jest istotniejsze niż być, a pieniądz jest celem, a nie środkiem do życia. Ale jak tu się dziwić, tym bardziej konsternacji u wydmuszki, gdy omiecie ją fala ledwie zrozumianego politowania nad życiową próżnią. Lans i gloryfikacja konsumpcjonizmu i małostkowości robią swoje. Przyjdzie czas, że publiczne zrobienie kupy na rondzie w centrum zostanie okrzyknięte performer, a jej autor będzie fotografowany na ściankach.  Litości... Czy bycie coool musi oznaczać głupotę, prostactwo? Chodzenie po najmniejszej linii oporu, oportunizm i elementarny brak kultury osobistej? Wedle tego modelu promowane są w mediach między innymi rajfurki o twarzach wybotoksowanych, bezdusznych lalek, których kara ogranicza się do opłacania kwot żenująco niskich i wzbudzając śmiech w samych winowajczyniach, a które na stręczycielstwie dorobiły się dużych pieniędzy. Podobno stręczone chciały. Ale były i takie co nie chciały. Prawda jak zwykle leży po środku. Co nie zmienia faktu, że promocja takiego modelu "biznesu" jest co najmniej wątpliwa moralnie. Paw jak cholera i przekaz jasny. Uczciwy jesteś, toś kiep.Wiecznie biedny. Wieczni głupi i na końcu drabiny wykreowanej przez społeczny darwinizm. Ale kiep użyteczny, bo karku chyli dla tych co pną się wyżej. Przynajmniej do póty, do póki, chylony kark pod kolejnym trepem nie pęknie. 

Jest tak, jak śpiewała Pidżama w piosence pod tytułem jak w tytule powyżej:


"...Trzecia pospolita klęska,

tragicznie oczywista rzecz..."



Pozdrawiam



2 komentarze:

  1. Pytasz: Czy bycie coool musi oznaczać głupotę, prostactwo?

    W dzisiejszych czasach to właśnie jest na topie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety.
    Bolesne jest, że się w tym ludzie zatracają i tracą z oczu, to co istotne na rzecz dupereli i pustki życiowej.

    OdpowiedzUsuń