Nałogiem i pomyłką jest postrzeganie świata jako zlepka materii.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Historię piszą zwycięzcy.




"... idźcie sobie. Zabierzcie swoje ambasady, swoje konsulaty, swoje myśliwce i dreamlinery, które wciskacie na siłę. Zabierzcie swoje fałszywe białe uśmiechy, coca colę, Myszkę Miki i te wszystkie słowa, którymi zaśmiecacie nasz piękny język. A przed wszystkim od dziś radźcie sobie bez nas, drodzy sojusznicy."

Cytat pochodzi z książki Zygmunta Miłoszewskiego " Bezcenny" i faktycznie jest nie do przeceniania, bo nie jedynie cytat, ale cała powieść natknęła mnie nie tyle do recenzji, co wariacji nad samą fabułą Miłoszewskiego - wiem teraz, że popełnił doskonałe wedle czytelników kryminały, w myśl przysłowia "cudze chwalicie ..." których nie znałam. Wkrótce się to zmieni.

"Bezcennego" poleciła mi przyjaciółka. Na maje pytanie co to? Z wielkim zgorszeniem odpowiedziała: nie wiesz ? Najbardziej polecana polska książka. Żołądek mi się w precel zwinął na taką reklamę, bo wiem jak wygląda promocja "bestsellerów" w Empiku jak i wątpliwa jakość dzieł. Nie mniej wzięłam, myśląc, że czasu nadto, coś trzeba czytać, a jak nie podjedzie cisnę w kąt. W efekcie łyknąłem tomiszcze w półtora dnia. Książka napisana jest w amerykańskim stylu. Akcja dynamiczna jak Pendolino, choć poprawniej było by, że jak ferrari combi Boznańskiego - jednego z bohaterów.  Podobnie jak w amerykańskich sensacjach, a'la Brown mamy bohaterów, z których herosów zrobiła głównie chęć szczera i okoliczności. Pełna jest zwrotów akacji, których nie powstydził by się Ludlum i klimat podobny. Mamy więc czwórkę co nie co przerysowanych śmiałków, pełnych mniej lub bardziej szlachetnych intencji, nazistowskie grabieże dzieł sztuki, popisy dedukcyjne jak i fizyczną ekwilibrystykę bohaterów mające na celu ich odzyskanie. 
Co ciekawe proza Miłoszewskiego po mimo, że narracyjnie i komercyjnie amerykańska jest dość anty amerykańska. Wystarczy popatrzeć cytat powyżej, który doskonale wieńczy intrygę i jej pokłosie. 
Generalnie ta lekka i szybka w czytaniu lektura prowadząca nas przez meandry sztuki mistrzów malarskich na przestrzeni wieków, historii Polski. Dowcipnie i ze swadą przedstawia nam autorskie widzenie świata i polityki. Spisków, konspiracji i walk wywiadów. 
Podobno inspiracją dla osi całej nazistowskiej intrygi z zaginionymi dziełami sztuki jako motyw przewodni, był przyjaciel autora. Choć czytając nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że sam Miłoszewski jest miłośnikiem "spiskowej teorii świata", w której amerykański rząd, to nie dobry, ale zły policjant globalnego porządku. Ten który jedynie bierze ale nie daje - "good job " za Afaganistan i Irak, a wizy? Jakie wizy? o_O  Podobnie mam wrażenie jest z poglądami autora na rząd i historię Polski. Do bólu prawdziwymi, których nie waha się włożyć w usta bohaterów, w sposób nie tylko dowcipy i ironiczny - premier jest " Dyzmą bez kompetencji i wykształcenia " -  ale i z pełną świadomością swoich racji. Swój chłop ten Miłoszewski chciało by się rzec ;) 
Wiadomo, że każdy w lekturze widzi, to co chce widzieć, takie są prawa relatywizmu światopoglądowego. 
Ja widzę, jak autor na snutej nieprawdopodobnej historii spiskowej zachęca do poszukiwań, nie tylko tych pogłębiających wiedzę z zakresu malarstwa impresjonistycznego, oraz miłość do sztuki rodzimej, która jest miedzy innymi wykładnią narodowości i jej dziedzictwem, obok wychowania w jej świadomości, mądrości i szlachetności, ale i sięganie głębiej w zdawało by się nieprawdopodobieństwo i paranoję. Gdzie nie bez przyczyny wątek nazistowski jest taki, a nie inny. Bo gdy by nie było dowodów na związek nie było by tak grubymi nićmi szytej książkowej intrygi.



Tyle o książce, teraz niechciane i przemilczane fakty historyczne bez których pewnie nie powstał by finalny koncept intrygi - cytaty za internetem :


Liczne korporacje i banki amerykańskie w latach 30-tych i podczas II wojny światowej finansowały Hitlera i partię NSDAP, sponsorowały i dozbrajały reżim hitlerowski, bezpośrednio lub też poprzez sieć pośredników: m.in. koncern Standard Oil - ExxonMobil/Esso rodziny Rockefellerów (Manhattan Chase Bank) współpracował ściśle z hitlerowskim koncernem IG Farben (producentem Zyklonu B używanym w komorach gazowych Oświęcimia ) m.in. przy zabudowie infrastruktury przemysłowej Auschwitz-Monowitz. 
Bez gigantycznego wsparcia karteli zbrojeniowych, naftowych i banków Wall Street dla partii NSDAP w latach 30-tych, Adolf Hitler nie uzyskałby tak szybko dyktatorskiej władzy i nie mógłby prawdopodobnie rozpocząć II wojny światowej.

Standard Oil of New Jersey i General Motors posiadały Ethyl Gasoline Corporation kontrolującą patenty i dystrybucję czteroetylku ołowiu. Korporacja ta w dwa lata po przejęciu władzy w Niemczech przez Hitlera przekazała mu technologie produkcji tego związku. W 1938 roku, gdy Luftwaffe gościnnie eksterminowało ludność cywilną w czasie hiszpańskiej wojny domowej, nagle wzrosło jego zapotrzebowanie na czteroetylek ołowiu. Wtedy uprzejmie zjawiła się Ethyl Gasoline Corporation, która pożyczyła nazistowskiej machinie lotniczej 500 ton tej substancji. 


Standard Oil posiadała 94% udziałów firmy Deutsche-Amerikanische Petroleum A.G. (DAPAG). Jej szefowie, Karl Lindemann i Emil Helffrich, należeli do tzw. Koła Kepplera, założonego przez Wilhelma Kepplera z I. G. Farben koła przemysłowców finansującego Hitlera już od 1931 roku.


W 1936 roku ambasador USA w Niemczech William Dodd donosił:
„… tylko w bieżącej chwili ponad setka korporacji amerykańskich utrzymuje tutaj swoje filie i stosuje umowy o współpracy (…) Du Pont jest głównym partnerem I.G. Farben, Standard Oil, który kazał wpłacić tutaj w grudniu dwa miliony dolarów, podpisał kontrakt na 500 000 dolarów rocznie jako subwencje, aby pomóc w produkcji gazu syntetycznego na użytek wojskowy (…) "International Harvester" według świadectwa swego prezesa zwiększył tutaj o 33% swoje roczne obroty (…) Nasze firmy lotnicze (Bendix Aviation) zawarły porozumienie z Kruppem (…) Tak samo "General Motors" i "Ford" (…) Vacuum Oil zainwestowała już sześć milionów marek…”

„W 1943 roku Niemcy produkowały 5 700 000 ton syntetycznego oleju napędowego, to znaczy 57% wojennych potrzeb Rzeszy. Bendix Aviation, kontrolowana przez bank Morgana, dostarczyła Niemcom do 1940 roku, przez Siemens & Halske wszystkie systemy pilotażu automatycznego, tablice rozdzielcze, startery i diesle. Jeśli chodzi o dwie główne fabryki czołgów i pojazdów opancerzonych, były one kontrolowane przez Opla, niemiecką filię General Motors i Forda.” 
Albert Speer, minister uzbrojenia III Rzeszy, na łamach Welt am Sonntag w lipcu 1979 roku.


Jest takich rzeczy dużo, dużo więcej. Współpraca USA nie dotyczy jedynie nazistowskich Niemiec, bo i Związku Radzieckiego. 
Nie z troski o więźniów alianci nie bombardowali obozów - USA zarabiało na nich. Po wojnie w ramach operacji Henry Kissingera "Paperclip" Stany przytuliły na łono ojczyzny tysiące nazistowskich zbrodniarzy, również obozowych katów i "naukowców", ku chwale potęgi technologicznej i CIA.
Historię piszą zwycięzcy. W chwili obecnej to Niemcy są kanclerzem Unii i żandarmem Europy. Rozdają karty, trzymają za mordę gospodarczo. Zrealizowali plan Himmlera, który jest podwaliną współczesnej Unii, a który Himmler ujął tak:


"Imperium europejskie stanowiłoby konfederacje wolnych państw, do której weszłyby: Wielka Rzesza Niemiecka, Węgry, Chorwacja, Słowacja, Holandia, Flandria, Walonia, Luksemburg, Norwegia, Dania, Estonia, Łotwa i Litwa. Państwa te rządziłyby sie same. Miałyby wspólną europejska walutę, niektóre dziedziny administracji włącznie z silami policyjnymi, armia, w której rożne państwa byłyby reprezentowane przez swoje formacje narodowe, politykę zagraniczna. Stosunki handlowe opierałyby sie na odpowiednich umowach. W tej dziedzinie Niemcy jako państwo najpotężniejsze ekonomicznie trzymałoby sie na uboczu, ażeby nie zakłócać rozwoju państw gospodarczo słabszych. Przewidziane byłyby również Wolne Miasta, mające swoje specjalne funkcje, m. in. reprezentacje kultury narodowej..."* 

Heinrich Himmler






źródło  internet






* Fragment ten za pozycją książkową : "Himmler" Wyd.Czytelnik. Warszawa 1971 autorzy Roger Manvell oraz Heinrich Fraenkel , tlumaczenie Tadeusz Wolski.


Jak to ktoś kiedyś słusznie powiedział "wiedza chroni ignorancja naraża" :)







Pozdrawiam.










     

29 komentarzy:

  1. Widze ze sobie sama odpowiedzialas na pytanie kim jest "arher" i kto mu placi za pisanie o niejstotnych szczegulach ... Nie podiol rekawiczki w twarz chlusnietej z pytaniem kto jest i stoj za tym calym planem ... WIJEN I ZNIEWALANIEM LUDZI .Jest jak mowi historykiem i nie istnieje mozliwosc ze nie zaznajomil sie z tematem ogulnie dostempnym wszystkin gospodynia domowym .... Jstnieje Starodawna Klika dobrze poinformowanych wykozystywaczy ludzkiego nieszczescia . Jak guosi motto Herbowe wielu rodow szlacheckich : "Nabywaj i rob interesy (zniewalaj dlugiem osoby )kiedy krew plynie ulicami "Bardzo szlacheckie ?...Zycze powodzenia w : "Prawda czyni czlowieka wolnym ...!"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda sparwia ponadto, że człowiek przestaje sie bać ;)
      Może i jest pyłkiem na rozstajach historii, ale przynajmniej w przyblizeniu zna drogę ;)

      Usuń
  2. Anna muszę tę książkę przeczytać, bo wiele wątków w polityce Unujnej wręcz wskazuje na kontynuację polityki Rzeszy... Polska wdepnęła w dużą kupę i to tak delikatnie można nazwać...
    Pozdrawiam
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asia, o Unii to w tej książce nic a nic ;) To triller polityczny jest, z USA w roli światowego hipokryty ;)

      Usuń
  3. Nie mogę się powstrzymać od pewnych porównań. Ta zabawa we "Wspólną Europę" jest podobna do naszej polskiej piaskownicy. "Politycy" spotykają się na wizji i zażarcie kłócą. Gdy program się kończy schodzą z wizji i wspólnie idą na wódkę. A przecież mogłoby być odwrotnie, czyli normalnie.
    Co do rzeczywistych koneksji na linii Hitler, Stalin, Roosevelt, Churchill, nasuwa mi się taka reminiscencja: Coś w tym musi być, że Polska, ten niechciany bękart Europy, już po raz trzeci psuje plany w.wym. mocarstw. Tak było po I WŚ (gdzie mieliśmy być zarządzani przez Ententę), przed II WŚ (autostrada Berlin - Prusy), i teraz (porozumienie Rosji z Niemcami skontrowane zarzutami o zamachu w Smoleńsku). Czyżby nieuchronnie zbliżała się III WŚ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sposób się nie zgodzić, że piaskowanica jota w jotę. Ale co się dziwić. Jak na górze tak i na dole :P Na normalność więc bym nie liczyła ;)
      Co do roli psuja, to moze takie nasze historyczne powołanie. Zawsze koscia w gardle Polska stała i niezgody. A co do trzeciej wojny, to od dłuższego czasu myślę sobie, że już trwa. Nie na karabiny, ale słowa i ekonomię. Po co niszczyc infrasturuktury, jak można położyc na nich łapę bez jednego wystrzału ? Wstarczy wspólna zagroda i ubezwłasnowlonienie gospodarcze.

      Usuń
  4. Jak to dobrze, że ja nawet nie wiem, gdzie w mojej okolicy jest empik i nie jestem narażony na "promocję".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O żesz Ty :P ;)

      Usuń
    2. Bo nie sądzisz, że na rynku książek również jest jakiś spisek? Są słabi, nudni i mdławi autorzy, których usilnie się promuje, wciska i w dobrym tonie jest się nimi zachwycać. Tak jakby byli członkami jakiegoś snobistycznego stowarzyszenia. Ja tam nie wiem, czy to jest spisek gejowski, masoński czy jeszcze jakiś inny tajemniczy, ale zawsze się zastanawiam, gdy wpada mi do ręki mocno promowana książka i po kilku stronach okazuje sie niestrawna, kto za tymi ludźmi stoi? Tymczasem na stoiskach z tanimi książkami można natrafic na taka pozycję o której nikt nie słyszał a która powala z nóg.

      Usuń
    3. Jakąś lipę kręcisz ;) Jacy tam geje, jacy masoni, ja tam słyszałam, że wszystko co złe to przez elfy i wozaków. To samo pewnie z empikiem. Pewnie oni stoją za spiskiem, w którym promuje się ten wydawca z autorem i knigą, co to okrągłą sumkę za number one zapłacił.
      Co do tanich pozycji to racja. Trzeba się nie raz nie dwa solidnie na grzebać, ale ile radochy. Może dlatego lubię antykwariaty :)

      Usuń
    4. stan02:30

      a ja troche inaczej na to patrze - nie musze brac wszystkiego co jest bestsellerem w empiku, po to mam mozliwosc wyboru.. a sporo porzadnych ksiazek u nich zdobylem, wiec bywa przydatny

      Usuń
    5. Ja rzadko bestsellery kupują. Pożyczyć mi się zdarza. Rzadko zasługują na uwagę. Poza tym z beletrystyki głównie fantastykę i fantasy czytam więc i z bestsellerami bywa licho ;)

      Usuń
    6. Kurczę, nie moge się nie zgodzić z moim przedmówca, jak patrzę kogo się promuje jako autorów, z jakiej miernoty robi się wieszczy, jak nieudolnie niektóre panie biora się za pisanie książek, które staja się "hitami" tylko dlatego, ze sa żonami mężów stani(?) promowanych partii politycznych, i zapraszane na salony "warszawki" jako utalentowane pisari, to po prostu pusty chichot mnie chwyta, bo już nic nie mozna powiedzieć. Dlatego mam taka traumę, że jak cos jest mocno promowane to podchodze do tego jak do jeża i sięgam dopiero jak fala zachwytów sie przetoczy, albo i wcale nie... wole odkrywac perełki sama, albo przez indywidualne osoby ( też na blogach - jak ty to robisz w tym poście), bo jakoś do wszelkich TV "kulturalnych" mam duzy dystans:)

      Usuń
  5. Kilka lat temu uzupełniłam swoją wiedzę na studiach psychologiczno-ekonomicznych i były chwile, kiedy tego żałowałam. Jak słyszałam lub czytałam wiadomości gospodarcze i polityczne w mediach i komentarze pod nimi, to szlag mnie jasny trafiał. Mówię tutaj o tych wzmiankach przemycanych od czasu pomiędzy lawiną wiadomości o marszu szmat, Macierewiczu, agencie Tomku, sondażach politycznych i kościele katolickim, a stanowiących o moim życiu codziennym. W efekcie mieszkam poza UE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Norwegia, jest żywm przykałdem na to że mozna. Ma się dobrze, gospodarczo jest jednym z najsilniejszych państw w Europie. W zasadzie skandynawowie, to bardzo samodzielny naród. Wstarczy popatrzeć na Islandię jak sobie ładnie po zapaści ekonomicznej poradziła pokazując Unii środkowy palec ;)

      Usuń
  6. Przekonałaś mnie akcją dynamiczną jak Pendolino ;-)

    Lubię takie szybkie, energiczne opowieści, a nie zbędne opisy, nudne jak flaki z olejem...

    Może wpadnie mi ta książka niebawem w ręce, to chętnie ją łyknę ( mam nadzieję, że jednym tchem) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzadko podobają mi się tego typu pozycje, ta mnie zassała na dobre:)

      Usuń
  7. Al.e temat poruszyłaś.Niestety światem rządzi biznes i tak będzie. To co jako ludzie wygraliśmy to to ,że prawie nie ma przelewu krwi, a jako naród damy sobie radę. Nie tylko my , bo amerykańska potęga zbudowana jest na narodach i tylko od tych narodów zależy jak silna jest tego świadomość wśród polityków i biznesu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temat jak temat ;) Daleka jestem od przyklaskiwania każdej teorii spiskowej, tyle tylko, że to co nią nie jest jest za nią często brane, a historię znamy z krzywego zwierciadła. Jeszcze dwa lata temu osiemdziesiąt procent obywateli świata popukała by się po głowie na wzmiankę o Prism i Echelon, dziś jest to fakt.
      W naród mimo wszystko wierzę :) Zawsze dawaliśmy sobie radę, jak ten cholerny feniks z popiołów. I damy. Czy z przelewem - faktycznie w Europie od dłuższego czasu spokój - czy zamordowani gospodarczo i ekonomicznie przez nie tyle świadomych co zbyt pewnych siebie polityków i biznesmenów ;)

      Usuń
    2. Technika wojenna popychała cywilizację naprzód i wstyd powiedzieć ale zniszczenie jednej generacji techniki/ wojna/ prowadziło do rozwoju i dalszego postępu. W dzisiejszych czasach tę rolę powoli przejmuje technologia sieciowa i kosmiczna a do postępu zmuszają ludzie w pokoju. Doskonałym przykładem jest rozwój telefonii

      Usuń
    3. Nie sposób się nie zgodzić. W każdym razie jakiś progres jest ;)
      W każdym razie lepsza mało szkodliwa elektroniczna smycz w postaci telefonu - mój syn tej smyczy nie nosi wcale, lub wyłącza ;) - niż sinusoida upadków i rozkwitu dzięki anihilacji niemal.

      Usuń
  8. Prawda jest taka, że "bezinteresowna demokracja" nie istnieje. Wszystko kręci się wokół pieniądza i stref wpływu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej bym tego nie ujęła. W zasadzie demokracja kończy się tam, gdzie zaczyna pieniądz, bo wobec niego są równi i równiejsi.

      Usuń
  9. Dobrze, że napisałaś o tej książce. Jeszcze jej nie czytałam, bo zbyt wiele szumu koło autora, a wtedy jakiś sceptycyzm mi się włącza. Ale chyba się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za szum? Kurcze ja chyba w jakiejś bańce żyje, bo nic nie wiem ;) Oceniłam książkę nie osobę, która ja napisała, bo zwyczajnie wiem o Miłoszewskim tylko tyle, co z tej pozycji, a to i tak moje domniemywania :) Kryminały, koleżanka mi mówiła są jeszcze lepsze niż ten thriller.

      Usuń
    2. Szumu w tym sensie, że o książkach jego dużo się mówi, mam wrażenie, że ostatnio wszędzie go było pełno. Dużo wywiadów ostatnio udzielał. A i w Literackim Sopocie był. :)

      Usuń
    3. Ale pisze świetnie :) Chłop młodszy ode mnie dwa lata, a potencjał ma godny pozazdroszczenia ;)

      Usuń
  10. jeśli zdobędę w formie e-booka, to na pewno przeczytam, bo na tradycyjne książki nie mam już miejsca - są wszędzie.
    A do Twojej wyliczanki, to dodam najnowszy podpunkt - w świetle nowoodkrytych w USA dokumentów przez polską badaczkę (nie przypomnę teraz nazwiska) okazuje się, że USA i UK doskonale wiedziały, co stało się w Katyniu, tylko w imię dobrych stosunków z ZSRR przemilczały tę wiedzę, a całkiem niedawno przecież parlament UE odrzucił skargę Rodzin Katyńskich dotyczącą źle prowadzonego śledztwa. Jak widać dobre stosunki z Polską - członkiem UE są mniej ważne niż stosunki z Putinem i jego Rosją.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nowego :(
      W trakcie drugiej wojny tez układali się miedzy sobą. A GB to przeszła sama siebie :P razem z Sikorskim i Akcją Burza. Z Brygady Świętokrzyskiej, która się akcji podporządkować nie chciała, jako jedna z nielicznych, zrobili kolaborantów, morderców i rabusiów. Polacy najwyraźniej najpotrzebniejsi są jako mięso armatnie umierające za nie swoja w imię cudzej polityki.

      Usuń