Nałogiem i pomyłką jest postrzeganie świata jako zlepka materii.

sobota, 11 stycznia 2014

R.I.P - Ulubione seriale w odstawce.




Rzadko oglądam telewizję, natomiast zdarzało mi się oglądać seriale i filmy online. 
Z przykrością muszę stwierdzić, że dziś ponownie przestał działać Kinomaniak tv. Zamiast zwyczajowej strony startowej serwisu jest czarna dziura z napisami The End. Równo rok temu Kinomaniak również zniknął z powodu utraty hostu na francuskim OVH, któremu sąd zabronił  udostępniania filmów. Być może obecnie powód jest podobny. Tym razem host podobno rumuński był.

Kinomaniak miał rzeszę oddanych widzów i kilkaset tysięcy fanów na fejsie. Był chyba jedynym serwisem, ma którym w przyzwoitej jakości można było obejrzeć seriale niedostępne w Polsce poza legalnymi kanałami dystrybucji. 
Widomym jest, że Kinomaniak praw autorski do udostępnianych filmów i seriali nie posiadał, działał natomiast dzięki luce w polskim prawie, która nie uwzględnia karania za oglądanie streamingu nielegalnych treści. Zatem jeśli luka istnieje, prawo nie było teoretycznie łamane, bo jeśli wykorzystywali lukę w prawie, to jakie prawo teraz zabrania im dotychczasowej działalności?
Jeśli tak ma wyglądać walka z piractwem internetowym - z drogowym wygląda podobnie - to pogratulować. Kinomaniakom wobec braku legalnej alternatywy pozostanie piracenie z rapidshare lub P2P. 
Uroczo. Walcząc z szemranym prawem sprowadza się użytkowników zamykanych serwerów o podobnej działalności, na szerokie wody internetowego piractwa. Jak nic policja podniesie statystyki ;)
Ja natomiast liczę, że Kinomaniak zmartwychwstanie lub, już zmartwychwstał pod inną banderą. Na pohybel :P
Kinomaniaka mi żal dla tych seriali, które zdarzało mi się oglądać. Generalnie post miał być własnie im poświęcony, aż nastąpił apokaliptyczny The End na stronie, stąd wstęp. Memento takie.
Lubię mało kobiecie kino, choć wyjątki się zdarzają. Jeden nawet wkrótce wymienię. 


Vikings

Jestem zawołaną fanką broni białej, fiordów i surowej Skandynawii. Najpierw "Thorgal" potem  "Edda" była moją lekturą obowiązkową za smarkacza. Zatem tytuł nie powinien nikogo dziwić. Bohaterem jest legendarny król Szwecji - w serialu dopiero sięga stopniowo po władzę - Ragnar Lothbrok, pomazaniec samego Odyna. W osiągnięciu celu pomaga mu piękna i bystra żona, tarczownicza Lagherta i brat Rollo. Podejrzewam, że ów serialowy Rollo, który dla żartu przyjął chrzest, to nikt inny jak przyszły władca Normandii. 
W każdym razie obaj panowie w pierwszych odcinkach serii wbrew woli jarla Haraldsona - świetny Gabriel Byrne - ruszają na wiking nie na południe jak dotychczas, a na północny zahchód twierdząc, że są tam nie odkryte lądy (Brytania ) i bogactwa do splądrowania. 
Serial zrobiony jest z dużą dbałością o szczegóły historyczne. Uzbrojenie - nie nie było rogatych hełmów :P  - warunki mieszkaniowe, życie codzienne. Niesamowite wrażenie zrobił na mnie pogrzeb jednego z władców. Prawdziwie wikiński z płonącym drakkarem. Podobnie jak  rekonstrukcja pogańskiego chramu w Uppsali - religijne centrum staronordykcie - wraz z celebrą i składaniem ofiar bogom.  Drażnił nie co w połowie sezonu niezmiennie nieodmienny wyraz twarzy głównego bohatera. Tak jak by wraz z przelaną o stołek karwią, chodził mocniej naćpany i odmóżdżony ;) Polubiłam za to Rollona, który wbrew pierwszemu niepochlebnemu wrażeniu, nie był tak gorąca głową jak brat. Poza tym warte wszystkich oczu i uszu są cudowne plenery i muzyka.






Spartakus Krew i piach.

Właściwiej było by:  seks, cycki i krew. Dodała bym jeszcze pot do pełnej kompozycji. 
Generalnie serial jest brutalny. I nie chodzi nawet o te nieszczęsne walki na arenach, które ukazane są w sposób przerysowany - niczym w grze komputerowej - i przypominają montażem jak i stylistyką  "300". W sumie, dobrze, że walka komiksowo ujęta, bo tworzy nawias dla fizycznej przemocy. Nie ma go natomiast w tej psychicznej, dla których fizyczna jest jedynie pomostem. Oglądając, człowiek ma wrażenie, że zanurzył w najgorszym szlamie. W szambie, w którym rzymski lanista Batiatus - za ta rolę Hannah powinien dostać Oscara - to jedynie nadęty prostak z rzeźnickimi jak na funkcję przystało ambicjami do władzy. Starożytny dres z przerostem ego, w przeciwieństwie do tych dzierżących władzę realną, którzy w intrygach i mordowaniu się na wzajem są lepsi niż cały rzymski panteon z Marsem na czele. 
Są i kobiety. Piękne i równie mordercze co Lukrecja - nomen omen tak ma na imię żona Batatiusa, grana przez Lucy Lawless -  które bez mrugnięcia okiem podziwiają zarzynjących się ku uciesze gawiedzi gladiatorów, jak i daleko bardziej prześcigają w okrucieństwie i intrygach własnych małżonków. 
Oglądając historię Spartakusa, która jest również tłem dla historia Batiatusa, człowiek nie może oprzeć się wrażeniu, że to nie prawda. Że starożytny Rzym, to była oaza kultury i sztuki. Tymczasem, każdy wie, że było inaczej. Że Rzym z całą swoją, brutalnością, bezwzględnością, niewolnictwem nie był żadną idyllą, tak jak by chcieli tego piewcy kultury antycznej. I Spartakus, czy tego chcą czy nie pokazuje, że przemoc była chlebem powszednim. Tak na górze jak i na dole.






Wszystko dla pań.

Chyba jedyny serial, który można uznać za babski. Tytuł oryginału brzmi "Paradise". Jest to luźna ekranizacja jak sugeruje polski tytuł, powieści Zoli. Akcję przeniesiono do Anglii, a filmowego Moureta - Moray'a ogładzono. Nie jest on takim szowinistą i mizoginem. Piękna Denis natomiast, samorodny talent marketingowy, dużo szybciej wspina się po ścieżkach kariery. Generalnie, jak to bywa z ekranizacjami, ta podzieliła los pozostałych i jest gorsza od książki. Nie oznacza to, że zła. Ktoś, kto nie zna powieści nie będzie miał pokusy nieustannego porównywania obu. Skupi się na cudownie pięknych kadrach, wysmakowanej scenografii i kostiumach. Kuszących niczym kolorowe, cukierkowe dekoracje sklepu Moray'a. 
Szczerze mówiąc zachwycił mnie ten serial. Właśnie przez tę bajkowość, której tak naprawdę w industrialnych latach  osiemdziesiątych XIX wieku, tym bardziej w rozwijającej się w szalonym tempie Anglii nie było. Poza tym po mimo spłycenia powieści, akcja i bohaterowie, pod posągowym zdawało by się spokojem tętnią emocjami. No, może z wyjątkiem Denis ;)







Pozdrawiam.

17 komentarzy:

  1. Anna dzięki temu, że interesujesz się zupełnie innym kinem i książkami znajduję u Ciebie zawsze coś EX-tra- tzn. filmy, których nigdy nie oglądałam .. Dzięki kochana i
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A proszę Cię bardzo, choć sądziłam, że moje propozycje mało której kobiecie przypadną do gustu ;)

      Usuń
  2. Nie wiem czemu, ale nuta melodyczna Vikingów zawsze kojarzy mi się z pieśniami Griega, np.:
    http://www.youtube.com/watch?v=ii2Adi2iFRM

    Co do filmów to niektóre trawię, serialom jednak nie daję już rady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dziwnego, Edward Grieg był Norwegiem.

      Usuń
    2. Rzadko słucham muzykę klasyczną, ale za każdym razem kiedy mam okazję posłuchać utwierdzam się w przekonaniu, ze to błąd. Emocje są potężne. Może tylko Wagner jest zbyt monumentalny i przyciężkawy ;)
      Ten utwór Griega cudowny. I na podobnych emocjach u mnie gra co nuta z Wikingów.

      Usuń
    3. Ja dopiero się rozkręcam, gdy na tle pieśni Griega tańczy Sylvie Guillem. Niestety to nagranie mi się skasowało (zepsuł się kodec), ale inne, np.:
      http://www.youtube.com/watch?v=VpeB749SG9w
      też nie jest złe. Tak to prawda, że emocje są potężne, ale i wymagania także (sprzęt, nastrój, itd.).
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Bolero uwielbiam. To był chyba pierwszy klasyczny utwór, obok Tańca z Szablami - co z pasja w tym jest - i Dziadka do orzechów, które poznałam w dzieciństwie :)

      Usuń
  3. Wczoraj czytałam o zamknięciu Kinomaniaka, ale wcale mnie to nie ruszyło, bo nie mam ani czasu, ani ochoty na oglądanie czegokolwiek w internecie. Wystarczą mi książki i telewizja.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdemu wedle potrzeb ;)
      Dobrze, że jest urozmaicenie, które pozwala na indywidualny wybór :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. A i tak najbardziej lubię oglądać filmy w kinie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, ale jak nie przeszkadzają mlaskający i siorbiący :(
      Czasami człowiek jest wręcz zaszczuty przez takich, co najwyraźniej kino za stołówkę biorą ;)

      Usuń
  5. Mnie podobał się Spartakus a szczególnie relacje ambicji męskich. Z seriali mogę polecić Filary Ziemi , Świat bez końca / w TVP1 piątki 20.20/, a do czytania jeszcze dalsze dwie książki Kena Folleta Upadek Gigantów i Zima Świata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Spartakusie niemal wszystkich niezdrowe ambicje zżerały. Dobrze to przedstawili i mimo wszystko nie ma w tym krzty przesady, teraz tylko metody bardziej subtelne ;)
      Filary Ziemi czytałam i oglądał. Urzekł mnie ten serial i książka. Jeden z lepiej zrobionych na podstawie prozy.

      Usuń
  6. dla mnie niestety byłby chyba tylko ostatni serial ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś na jakimś głupawym teście wyszło mi, ze mam męski mózg ;) Może to, to ;)Dodam, że blondynka jestem, więc nie specjalnie to panom podnosi statystyki ;)

      Usuń
  7. A ja w ogóle, nigdy jeszcze nie oglądałam żadnego filmu w necie. Nie wiem, może z braku czasu, ale jakoś nigdy mnie nie pokusiło. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic na siłę. Jak Cię nie wzięło na pokuszenie, zwodzić nie będę ;)

      Usuń